Większość niedziel to dla mnie czas, kiedy wiszę sobie
spokojnie na swoim miejscu, wiedząc, że już niedługo sale znowu zapełnią się
uczniami i życie szkoły rozpocznie swój pięciodniowy cykl. Prawie zapomniałem,
że ta jedna niedziela jest wyjątkowa.
12 stycznia, już o wczesnej porze do szkoły zaczęli
przychodzić różni ludzie. Przygotowywali się, a koło mnie zaczęła się kręcić
masa osób. Wokół wszędzie były stosy puszek Wielkiej Orkiestry Świątecznej
Pomocy. Uczniowie przychodzili, zabierali je ze sobą i szli na miasto, żeby zebrać
pieniądze, które później organizacja przeznaczyła na sprzęt medyczny dla
chorych dzieci oraz osób starszych. Brzmi to niezwykle prosto i banalnie, ale
kryje się za tym wyższy cel. W końcu możemy z pewnością stwierdzić, że te pieniądze
niejednokrotnie pozwoliły na uratowanie czyjegoś życia.
W ten dzień szczodrości ludziom nie dało się odmówić.
Uczniowie wracali i widziałem, jak rozliczają się z zebranych przez siebie
pieniędzy. Sumy były często bardzo wysokie. Ci, którzy już oddali swoje puszki
zostawali jeszcze przez jakiś czas w szkole. Mieli okazję zobaczyć pokaz
japońskiej sztuki walki na miecze, czy też wziąć udział w maratonie zumby. Nikt
nie żałował wzięcia udziału w tej akcji. No i wspaniałe Światełko do nieba
dopełniło całości.
Bardzo cieszy mnie to, że uczniowie poświęcili swój wolny
czas po to, żeby pomóc ludziom w potrzebie. Ponadto, była to pomoc
bezinteresowna, w końcu nie dostali nic w zamian, może oprócz satysfakcji.
Słyszałem, że razem szkole udało się zebrać około 38 tysięcy złotych. I to
wszystko zostało zebrane właśnie w tą niedzielę! W ten sposób szkoła nie tylko
rozwija ludzkie umysły, ale również duszę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz