środa, 24 kwietnia 2013

Czy szkoła zabija kreatywność?

Szkołę każdy traktuje inaczej. Dla jednych jest to wyłącznie smutna konieczność. Ja na przykład muszę wisieć i służyć swą powierzchnią. Dla innych – jedyny kontakt z rówieśnikami i światem. Są tacy, którzy korzystają z każdej okazji wymknięcia się zza krat edukacji, uważając ją za indoktrynację. Inni mawiają: ,,Szkoła jest moim życiem’’.


To właśnie zagadnienie stanowiło temat debaty, która odbyła się w naszej szkole w czwartek 11 kwietnia 2013 roku. Wybrani uczniowie z klasy Pre-DP (erudytka Karolina Oleś, znana Zuzanna Łozowska, wspaniała Agatka Goli i niezrównany Michał Długosz) usiłowali przekonać swych przeciwników, iż szkoła kreatywność zabija. Jednak wszechstronna Zuzanna Buszman, genialna Sarah Weronika Mangold, niezłomna Julia Wójcik i kontrowersyjny Patryk Popenda bronili swego poglądu o wpływie szkoły na rozwój ich kreatywności.


Drużyna Pre-DP bardzo sprawnie prezentowała swoje poglądy. Michał Długosz wspomniał o czasie, jaki musimy poświęcić na szkolną edukację, której znaczna część nic w nasze życie nie wnosi. Agata Goli mówiła o przedmiotowych ograniczeniach, powtarzając twierdzenie, mówiące, iż w tych czasach szkoła uczy, jak wszystko wiedzieć i nic nie umieć. Przemowę Zuzanny Łozowskiej porównałabym zaś do solówki gitary basowej. W sensie… Niewiele z tego zrozumiałam.


Karolina Oleś wszystko podsumowała. W swej przemowie, co ważne, nie prezentowała poglądu ,,Nie, nasi przeciwnicy nie mają racji i koniec’’. Karolina wręcz przyznała im rację w niektórych kwestiach, lecz zaprezentowała także poglądy, które rzeczywiście czynią szkołę barierą kreatywności. Powiedziała słusznie, iż tytuł człowieka i wykształcenie, jakie zdobył nie zawsze odpowiadają w tych czasach zasobom zdobytej wiedzy. Mogłaby to zapisać złotymi zgłoskami na mojej białej płaszczyźnie.


Argumenty drużyny przeciwnej również nie były pozbawione sensu. Niebiesko włosy Patryk Popenda wraz z Julią Wójcik skupili swoje argumenty wokół ogólnie pojętej edukacji, uważając wiedzę podstawową za konieczną do zapłodnienia kreatywności.


Przemowa Weroniki vel Sary była dla mnie godna zapamiętania, albowiem wymieniła ona uczniów naszej szkoły, którzy wiele dzięki tejże szkole osiągnęli (wśród wymienionych znaleźli się właśnie Zuzanna Buszman i Michał Długosz).


Jednak prędzej czy później musiało stać się to, co się stało. Mikrofon trafił w ręce Zuzanny Buszman i nagle nagłośnienie się naprawiło, jej głos włączył High Quality, a ton sprawiał, że każdy miał podświadomą ochotę przyznać jej rację, choćby przeczyła teorii heliocentrycznej.


Zuzanna zyskała nieformalny przydomek „Prezydentka Świata” i po raz kolejny dowiodła jego słuszności. To prawda, Zuzanna Buszman osiągnęła wiele. Powiedziała jednak, że nie osiągnęłaby tego, gdyby nie nasza szkoła.


Później były kłótnie, które jak zawsze sprowadzały się do ogólnego niezrozumienia i odpowiadania pytaniami na pytania. Debata zakończyła się zwycięstwem pierwszej DP. Ale czy oznacza to, że szkoła jednoznacznie wspomaga kreatywność?


Niestety, nie brałam udziału w owej debacie, lecz korzystając z okazji pragnę na koniec spisać wnioski, jakie z niej wyciągnęłam. Mówiąc o ludziach, z chęcią posłużyłabym się przykładami, acz wolę nie urażać niczyich poglądów. Powiem więc tylko, iż są ludzie, którzy dla swej kreatywności szkoły potrzebują. Są i tacy, którzy jej nie potrzebują, ale jednak ona ich kreatywność podbudowuje. Nie brak jednak i takich, którym to właśnie szkoła stoi na przeszkodzie, by rozwijać kreatywność.


Cóż… Wszystko zależy od człowieka. Grunt to być kreatywnym.  

Tablica w auli

1 komentarz: