piątek, 13 grudnia 2013

Teatr nasz widzę



Tuż przed ósmą, jak zwykle, uczniowie weszli do klasy. Coś jednak wyróżniało się w ich zachowaniu. Oprócz tematów, które słyszę od poniedziałku do piątku, pojawił się jakiś nowy. „Dawno się tak nie uśmiałem” - rzucił jeden z uczniów, szperając w torbie. "Małaszyński jest taaaki przystojny..." - rozmarzyła się głośno jego koleżanka. Po chwili wszystko stało się dla mnie jasne. Historia od początku wygląda mniej-więcej tak:
Pewnego dnia pan Janusz Woźniak zaproponował uczniom wyjście do teatru na spektakl pod tytułem "Ślub doskonały". Przedstawienie zapowiadało się na całkiem ciekawe, a i gwiazdorska obsada zachęcała do zapoznania się ze sztuką.
29 października 2013 roku wychowankowie polskiego i międzynarodowego liceum opuścili mnie i wybrali się prosto do Teatru Rozrywki w Chorzowie. Z tego, co wiem, „Ślub doskonały” od pierwszej sceny wciąga i nie odpuszcza aż do samego finału.
Sztuka opowiada historię przyszłego męża. W przeddzień ślubu popełnił błąd, który odkryty przez wybrankę głównego bohatera z pewnością przekreśliłby ich związek na zawsze. Mąż, wraz z przyjacielem, starając się ukryć ten fakt, wpadają w wir pomyłek i nieporozumień, które sprawiają, że fabuła jest zakręcona, pędzi w szalonym tempie i nie sposób się od niej oderwać. Mają w tym udział oczywiście również aktorzy, którzy musieli nadążyć za biegiem wydarzeń i wybrnęli z tego bez zastrzeżeń.
Bardzo się cieszę, że liceum angażuje się w tego typu akcje. Dziś nie każdy młody człowiek wie, że w teatrze nie tylko da się spać, ale również świetnie się bawić, a nawet coś ze sztuki wynieść.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz